Gracze to także czytelnicy!… czyli o serii ze świata Star Stable
Granie vs. czytanie – ofiarami tego źle postawionego przeciwieństwa pada wielu z nas. Bo też ani nie cofniemy się już do czasów sprzed gier wideo, ani czytanie książek nie straciło nic ze swojej siły i uroku. A „young adults”, jak nazywa się teraz z szacunkiem młodzież to świetnie wie. I pochłania jedną za drugą gry stworzone na podstawie książek, albo i na odwrót – książki napisane na podstawie gier! Świetnym przykładem, jak przełożyć na słowa realia gry uwielbianej przez nastolatki na całym świecie jest seria ze świata Star Stable autorstwa Heleny Dahlgren.
Gry wideo, które pomagają w nauce czytania
Na początku roku pismo „Nature” gruchnęło wynikami badań przeprowadzonych przez zespół włoskich naukowców pod przewodnictwem Angeli Pasqualotto na 150 uczniach w wieku od 8 do 12 lat. Dzieci, które grały w specjalnie przygotowaną na potrzeby badań grę akcji wykazały się 7-krotnie większą kontrolą uwagi, a także znacząco podniosły swoje noty na lekcjach włoskiego – czytały nie tylko szybciej, ale przede wszystkim dokładniej. Do podobnych wniosków doszły badania francuskiej neurobiolożki Daphné Bavelier, której wystąpienia na konferencjach TedX możecie zobaczyć w internecie. Pismo „Frontiers in Human Neuroscience” donosiło z kolei niedawno, że internetowe gry typu multiplayer przynoszą znaczącą poprawę umiejętności interakcji z rówieśnikami – w końcu osiągnięcie celu wymaga ścisłej komunikacji z innymi graczami.
No dobrze, ale co zrobić, kiedy ukochana latorośl przepada bez reszty w świecie questów, wirtualnych monet i ulepszeń postaci, a lektury szkolne (tak, wiemy, sami za wieloma nie przepadaliśmy!) kurzą się pod talerzami z niedojedzonymi kanapkami?
Odpowiedź jest tak prosta, jak powtarzane latami przez pedagogów rady – podążać za dzieckiem! Zainteresować się tym, w co gra, albo i samemu zagrać. A potem: rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać! Szanse, że traficie w tym wszystkim na książkę, która te zainteresowania przedłuży, a przede wszystkim – zbudujecie między sobą na nowo więź wzrosną skokowo z każdą rozmową.
Gra online, która podbiła świat
Star Stable to przygodowa gra typu MMORPG (niewtajemniczonym spieszymy z pomocą: Massively multiplayer online role-playing game) osnuta wokół motywu dosiadania własnych koni i ściganiu się na nich. Scenerią gry jest fikcyjna wyspa Jorvik, która pod pozorami „typowej” skandynawskiej miejscówki z zapierającymi dech w piersiach krajobrazami skrywa klasyczną, zatopioną w skomplikowanej mitologii scenerię walki dobra ze złem. Dobro reprezentują Strażnicy Aideen – tajna organizacja druidów oraz „Jeźdźcy Dusz” (Soul Riders), dosiadający koni pradawnej rasy Starbreed. Zło – pozaziemski potwór Garnok z wielkimi mackami, przeciągającymi (dosłownie i w przenośni) na swoją stronę niektórych mieszkańców wyspy…
SSO (Star Stable Online – pod takim skrótem najłatwiej znaleźć grę w Google) to fenomen wśród gier internetowych. Gra powstała w 2011 roku w Szwecji doczekała się do dziś 15 mln zarejestrowanych kont na świecie, w tym 85 tys. w Polsce. Fandomowa „Jorvikpedia” gromadząca informacje o świecie Star Stable posiada obecnie aż 2242 artykuły! Ponad 300 koni najróżniejszych ras, rozmaite „interakcje” (czesanie, pojenie, karmienie, skrobanie kopyt) i ok. 6 tys. zadań do wykonania (od najprostszych, jak zebranie pięciu mleczy po bardziej skomplikowane zadania z fabułą) skradło serca mnóstwu młodych ludzi na całym świecie.
Jak można się domyśleć – w tym przypadku bardziej graczek niż graczy, Star Stable to bowiem na wskroś „dziewczęce” uniwersum, które eksploruje tak częsty w tej grupie wiekowej motyw fascynacji jeździectwem i końmi.
Czytając gry – seria książek ze świata Star Stable
Można na to wszystko wzruszyć ramionami i zbyć sprawę formułkami w stylu zabijaczy czasu. Można jednak też dostrzec w samej potrzebie gry, rozwiązywania zadań i łączenia się z innymi graczami ważny rozwojowy etap, jaki przechodzi nasze dziecko. I podsuwać mu wartościowe rzeczy, które przeniosą tę pasję w inny wymiar!
Z takiego założenia wyszła szwedzka pisarka Helena Dahlgren tworząc serię książek osadzonych w świecie Star Stable. Dwie trylogie (Tajemnica Złotych Wzgórz, Przebudzenie legendy i Nadchodzi mrok oraz wydane jak dotąd tłumaczenia dwóch tomów drugiego cyklu – Soul Riders. Sekret Ścieżki Wiatrów i Kamienny krąg), a także dwa zbiory opowiadań (Opowieści o zmroku i Opowieści z Jorvik) składają się na równoległe wobec internetowej rzeczywistości, czytelnicze doświadczenie rodem z Jorvik.
Bohaterkami kolejnych części cyklu są dorastające dziewczyny – Lisa, Anna, Linda i Alex oraz postawione po drugiej stronie umownej szkolnej barykady Sabine, Jessica i Katja. W przygodowym kostiumie mamy tu podsunięte sporo przemyśleń na temat miejsca w grupie i relacji z rówieśnikami. Stosunki z rodzicami, mimo że niewolne od nieporozumień, pełne są szacunku i empatii. Kiedy tata Lisy daje jej reprymendę, „w jego głosie nie ma złości”. Anna kontempluje funkcjonowanie swojej rodziny, w której „osiągnięcia są jak paliwo” i dochodzi do wniosku, że zrozumienie świata jest dla niej ważniejsze niż sukcesy. Zagadka, przed której rozwiązaniem stają dziewczyny kieruje je w stronę szkolnej biblioteki i studiów nad historią Jorvik. A więzi z ukochanymi końmi rozwijają się w miarę, kiedy w bohaterkach narasta uniwersalne dążenie do międzyludzkiej sprawiedliwości.
Czy nie są to kluczowe problemy, jakie stawia przed nami literatura?
Rodzic jako kompetentny przewodnik
„Mega jest ta książka, dzięki niej pokochałam czytać 💯❤️” – napisała w opiniach o Tajemnicy Złotych Wzgórz na portalu Lubimy Czytać jedna z internautek. Lektura książek ze świata Star Stable to nie tylko krok do przodu w zacieraniu pozornych pokoleniowych barier i budowaniu rodzicielskich więzi z nastolatkami. To także świetny przykład skandynawskiego podejścia we wspieraniu rozwoju dzieci – podejścia akcentującego autonomię młodego człowieka i fakt, że w nastoletnim wieku to otoczenie kształtuje go już bardziej, niż my. A kompetentny rodzic jest od tego, żeby pokazywać i podpowiadać.
Bo i kto wie co wydarzy się po czytelniczej przygodzie z książkami Heleny Dahlgren? Może następni w kolejce będą Andrzej Maleszka, Cressida Cowell albo Ursula Le Guin? My nie mamy wątpliwości – dobrze podsunięta lektura potrafi zdziałać o wiele więcej, niż kierowane bezsilnością prośby o „oderwanie się” od ekranu!