Miś Paddington, Mikołajek i Zaklęty Las …czyli dlaczego klasyka jest ważna?
Współczesność czy klasyka? Jako rodzice często mierzymy się z dylematem dotyczącym tego, co czytać dzieciom. Czy pokazywać im świat taki, jakim jest dzisiaj, czy taki, jakim był kiedyś (i prawdopodobnie już nigdy nie będzie)? Czy wybierać historie, w których lepiej widać ważne dzisiaj wartości wychowawcze – szacunek wobec emocji młodego człowieka, dialog i rozmowa jako metoda rozwiązywania problemów, stopniowe żegnanie się ze stereotypowo „chłopięcymi” i „dziewczęcymi” rolami? A może lepiej stawiać na stare, znane nam z dzieciństwa historie? Czy wszystkie wytrzymały jednak próbę czasu?
Moja odpowiedź będzie niepopularna, bo wbrew dzisiejszej modzie na „wyraziste” sądy – niejednoznaczna. Otóż warto sięgać i po jedno, i po drugie!
Wartościowe książki dla dzieci i młodzieży
Długo można by mnożyć przykłady klasyki dziecięcej literatury, która ciągle ma dużo do powiedzenia i małym, i dużym czytelnikom i czytelniczkom. Abstrahując od takich oczywistości, jak czułe przygody pewnego misia ze Stumilowego Lasu, filozoficzna głębia Muminków czy ponadczasowy hymn na cześć ubłoconych spodenek i dłubania patykiem w strumyku, jaki zafundowała nam kiedyś Astrid Lindgren, chciałbym zwrócić Waszą uwagę na trzy wznowione niedawno nakładem wydawnictwa Znak Emotikon serie.
Wszyscy jesteśmy Paddingtonami
Pocieszny niedźwiadek z wysoką kulturą osobistą, który pewnego razu przywędrował z Mrocznego Zakątka Peru na londyński dworzec Paddington i został przygarnięty przez zwyczajną brytyjską rodzinę to jeden z bohaterów wyobraźni kolejnych pokoleń Wyspiarzy – i historia o uniwersalnej mocy oddziaływania. Bo kto z nas nie miał w życiu problemów z adaptacją w nowej grupie rówieśniczej, zawodowej czy po prostu ludzkiej?
Bez względu na to, czy jako dzieci lub dorośli trafiamy do nowej szkoły lub nowej pracy, nowego miasta czy kraju, doświadczenie bycia innym jest wpisane w ludzki los. W różnym, nieporównywalnym stopniu dotyczy zarówno nas, jak otaczających nas ludzi. Wojny, migracje i zwyczajne poszukiwanie swojego miejsca na ziemi czynią to doświadczenie jeszcze bardziej aktualnym. A przezabawna historia spisana w latach 50. XX wieku przez Michaela Bonda wzrusza i pozwala to doświadczenie (i te emocje) oswajać od najmniejszych lat.
Uwielbiany przez Brytyjczyków Miś Paddington ma już od dawna swój pomnik na dworcu, który dał mu imię oraz specjalną edycję słynnej pasty Marmite inspirowaną jego ulubioną marmoladą. W formie spiżowej dotarł nawet do „rodzinnej”, peruwiańskiej Limy. Polecamy poznawać jego przygody w towarzystwie przepięknych ilustracji Peggy Fortnum, w najnowszych przekładach Michała Rusinka!
Mikołajek, czyli dzieciństwo non-fiction
Inny klasyk powojennej literatury dziecięcej narodził się po drugiej stronie kanału La Manche, a jego twórcą jest francuski pisarz i scenarzysta polsko-żydowskiego pochodzenia, René Goscinny. Autor kultowej serii o Asterixie powołał do życia Mikołajka w formie pasków komiksowych, tworzonych wspólnie z rysownikiem Jean-Jacques’em Sempém. Nie grzeszący rozgarnięciem, ale i nie pozbawiony wrażliwości urwis, jakiego każdy z nas zna (w tej czy innej postaci) ze szkolnych ław skradł serca francuskojęzycznych czytelników i dał początek liczącej ponad 200 historyjek serii.
Nie fama szatana z siódmej klasy, ale sposób opowiadania historii przez duet Goscinny-Sempé sprawił jednak, że Mikołajek przemawia także do dzisiejszego odbiorcy. Mikołajek mówi w pierwszej osobie, jako dziecko. Zobaczycie to od razu na twarzach Waszych młodych czytelników i czytelniczek, reagujących uśmiechem na rożne zabawne sformułowania. Mikołajek mówi ich głosem – i to chyba najbardziej w tej serii niezwykłe. To ta sama, nieco chaotyczna, ale pełna przenikliwych spostrzeżeń i przemyśleń maniera mówienia, drobne potknięcia i niedoskonałości („Psze pani, on ściąga!”), ale zarazem lustro, w którym widzimy siebie jako dorosłych z zupełnie innej strony.
Głos Mikołajka to w istocie głos podmiotowości dzieci, wyraz empatii i szacunku do rzeczywistości, w której od najmłodszych lat muszą mierzyć się z dziwnym i często niezrozumiałym dla nich światem dorosłych. Publikowana w charakterystycznych, kwadratowych wydaniach seria jak mało która uczy dzieci akceptacji dla siebie samych – może nie zawsze takich, jakimi chcieliby ich widzieć rodzice, ale nie pozbawionych własnego zdania i wyjątkowego spojrzenia na świat. To dzieciństwo non-fiction!
Zaklęty Las, czyli niech żyje domek na drzewie!
Myśl pedagogiczna Marii Montessori przeżywa dzisiaj zasłużony renesans. Nie trzeba nikogo przekonywać, że uczenie dzieci odpowiedzialności i współpracy od najmłodszych lat, oswajanie z domowymi czynnościami i pokazywanie codziennej rutyny jako fascynującej przestrzeni możliwości jest bardzo ważne. Jednak równie kluczowa, a niestety niedoceniana w Montessoriańskiej myśli jest potęga dziecięcej wyobraźni. To z marzeń o lepszym świecie powstały (na dobre i na złe) różne wynalazki, jakie nas otaczają, a umiejętność kreowania w głowie alternatywnych rzeczywistości stworzyła całą sztukę, literaturę, film i muzykę, jaką znamy. W świecie tak bardzo nastawionym na natychmiastowy sukces wyobraźnia daje nam podstawowe poczucie, że możemy więcej.
Pomysł na Zaklęty Las Enid Blyton, jednej z najpopularniejszych i najbardziej płodnych dziecięcych autorek w historii (łącznie ponad 700 książek w dorobku!) był banalnie prosty. Oto zwyczajna angielska rodzina przeprowadza się na wieś, a w przerwie od domowych obowiązków trójka rodzeństwa: Frannie, Beth i Joe odkrywa dziką okolicę. Dzieci natrafiają na tajemnicze drzewo – wyraźne echo prastarego mitu drzewa kosmicznego – i dosłownie przepadają w ciągu wynikających z siebie przygód. Wspinając się na jego czubek, uczą się odpowiedzialności za własne decyzje, współpracy i wzajemnej troski. A przede wszystkim – poszerzają nasze czytelnicze horyzonty!
Nie każdy nastolatek i nastolatka musi pożerać kolejne tomy Harry’ego Pottera, opowiadania Ursuli Le Guin czy zaawansowane filozoficznie wizje wykreowane przez Stanisława Lema. Warto jednak poznawać razem z dziećmi także i ten rodzaj literatury, który uczy nas tego, że świat w którym żyjemy nie musi być tym jedynym możliwym. Dobrze wiemy, że nawet jeśli życie często pokazuje nam coś zgoła innego, to właśnie marzenia pozwalają nam życie naprawdę doświadczać. A powstała w znaczącym 1939 roku seria Enid Blyton, która dzięki przekładom Marii Makuch wreszcie zaistniała niedawno na polskim rynku to świetne wprowadzenie w świat ludzkiej wyobraźni. Ucieczka i odtrutka na rzeczywistość, do której wszyscy mamy prawo.
Czy warto czytać dzieciom klasykę?
To tylko kilka z przykładów, dlaczego sięganie po dziecięcą klasykę ma sens niezależnie od wieku i czytelniczych upodobań. Nawet jeśli nie dowiemy się z tych książek jak dawkować sobie smartfony i nie dać zwariować się mediom społecznościowym, nawet jeśli pokazane w nich role społeczne często nie przystają do tych, których chcielibyśmy uczyć dzisiaj dzieci, a pewnych sytuacji zwyczajnie nie zrozumiemy, to ważny element dojrzewania, który otwiera nas na złożoność świata, rozwija słownictwo i po prostu czyni bardziej świadomymi ludźmi. Nasze wybory pozwalają też poznać dzieciom klasykę z dobrej strony, nim szkoła przyniesie inne, niestety nie zawsze pozytywne doświadczenia.
A poza tym, jak napisała na portalu „Dzieci są Ważne” Joanna Adamska – jak dzieci mają polubić klasyczną literaturę, skoro jej nie znają?