„Złoty Pociąg” Łucji Malec-Kornajew …czyli jak zaczarować dzieciom sztukę?
Czy o historii sztuki można opowiadać tak, że standardowe 15 minut wieczornego czytania niepostrzeżenie (dla dzieci i dla nas) staje się wciągającą przygodą, którą z żalem przerywamy najwcześniej po godzinie? Zdecydowanie tak! Jedną z autorek, która posiadła na to patent jest Łucja Malec-Kornajew, na co dzień oprowadzająca małych i dużych po zaułkach starego Krakowa. Jej wydana właśnie książka Złoty Pociąg i inne największe zagadki historii sztuki w Polsce z ilustracjami Aleksandry Gołębiewskiej pokazuje, że czasy, w których muzeum kojarzyło się z nudą, a lekcje historii z zakuwaniem dat są już definitywnie za nami – jeśli tylko wsłuchamy się w głosy ludzi, którzy potrafią opowiadać o sztuce z zaraźliwą wręcz pasją!
Historia sztuki dla dzieci i rodziców
„Nie zdarzyło mi się jeszcze w mojej karierze przewodnickiej, żeby dzieci nie słuchały” – powiedziała w podkaście Literacka Kavka autorka Złotego Pociągu (link do całego wywiadu: https://open.spotify.com/episode/6XZxyVEwrht5IDDkTcARmn).
Dobrze znamy to z autopsji – dzieci współpracują! Bezbłędnie dekodują, co jest ważne dla rodziców. Jeśli szczerze coś lubimy, podążą za nami wszędzie. A jeśli dodamy do tego element tajemnicy, zagadki i dopowiadania historii, które nie znalazły swojego finału – to sukces będzie murowany!
Skarby polskich muzeów może nie mogą się równać z tymi z Włoch czy Francji, ale i u nas znajdziemy liczne dzieła najwyższej światowej klasy – oraz mnóstwo zajmujących historii które pokazują, ile są w stanie zrobić ludzie, żeby je zdobyć. I nie mówię tu tylko o sześciu tonach bursztynu ze słynnej komnaty, które przepadły na amen po II Wojnie Światowej, czy tytułowym Złotym Pociągu.
Czy słyszeliście o kradzieży maleńkiego, ale pierwszoligowego obrazu Lorenza Lotta z pałacu pewnego krakowskiego hrabiego? Albo o bezpowrotnym zaginięciu w powojennej zawierusze najważniejszego skarbu kolekcji Czartoryskich, cenionego swego czasu nawet bardziej niż słynna Dama z gronostajem? Dotarły do Was wieści o niedawnym, sensacyjnym odkryciu w Warszawie – wyłowieniu z dna Wisły marmurowych rzeźb i ozdób z pałacu króla Jana Kazimierza, pospiesznie (jak widać zbyt pospiesznie) załadowanych na barki w czasie potopu szwedzkiego przez najeźdźców z Północy?
Od takich historii aż roi się w książce Łucji Malec-Kornajew – a to tylko czubek góry zaginionych skarbów!
Krótkie zagadki logiczne dla dzieci
Naszą przewodniczką po tym fascynującym świecie jest Fishka – sprytna, zaradna detektywka poruszająca się zdezelowanym, miejskim rowerem, z nieodłącznym, czerwonym beretem z antenką, wyrażająca swoje zdumienie okrzykiem „do stu tysięcy lupek!”.
Fiskha – alter ego autorki i zarazem nazwa najprawdziwszego Dziecięcego Biura Detektywistycznego, jakie z powodzeniem prowadzi od lat w Krakowie (www.fishkakrakowtours.com – polecamy!) opowiada zajmująco.
Po lekturze Złotego Pociągu nadgorliwi urzędnicy już zawsze będą kojarzyć się Wam z wiewiórkami chowającymi przed zimą żołędzie w setkach miejsc, o których same potem nie pamiętają, a obrazom Nikifora będziecie się przyglądać uważniej niż kiedykolwiek wcześniej.
Rozwijające wyobraźnię i ćwiczące logikę są też hipotezy, jakie podsuwa nam sympatyczna narratorka. No bo jak to było z tym Lottem z istniejącego do dziś Pałacu Pułaskich w Krakowie? Prawdopodobnie nie dowiemy się tego już nigdy – ale puzzle tej nierozwiązanej zagadki nie dają spokoju – i aż korcą do dopowiadania alternatywnych historii!
Nie do pominięcia w całej narracji są ilustracje Aleksandry Gołębiewskiej, które sprawnie podążają za tekstem, dodając przywołanym historiom jeszcze więcej rumieńców. Trzeba powiedzieć, że tworzenie uproszczonych rysunków dzieł sztuki, o których mowa w kolejnych rozdziałach było prawdziwym wyzwaniem, a całość utrzymała przekonujący, spójny graficzny charakter.
Kiedy sztuka może być wspaniałą przygodą
W Złotym Pociągu jest wszystko, co dociekliwe tygryski lubią najbardziej. Mamy łamanie szyfrów, tajne walizki i przejścia, nagłe zmiany akcji, podchwytliwe pytania i naturalną dla nas wszystkich potrzebę sprawiedliwości, która pcha do jak najszybszego doczytania historii do końca. Mamy mnóstwo rozsianych po całej Polsce miejsc, które będziecie chcieli odwiedzić po czytaniu. Poznajemy postaci, które po prostu warto znać, takie jak Karol Estreicher, bez którego nie moglibyśmy dziś podziwiać ołtarzu Wita Stwosza na swoim właściwym miejscu.
Jest też – a może przede wszystkim – kupa śmiechu i dobrej zabawy. Trudno nie rozczulić się na myśl o naiwności pewnego sędziwego archeologa, który eksplorował dziesiątki jaskiń w podkrakowskich dolinkach. Albo zadziwić pomysłowością świętokrzyskiego mnicha, który trochę niechcący i ze zgoła innym zamiarem zachował dla potomnych jeden z najważniejszych zabytków języka polskiego.
Ale dość już tego spoilowania. Rezerwujcie wieczory na spotkania z Fishką! I jak powiedziała w przywołanym wcześniej wywiadzie autorka – „spakujcie się porządnie na podróż i nigdy nie dorastajcie!”.