Mój cień jest różowy
Stuart Scott
Cień taty mojego niebieski jest cały –
i wszystkie chłopaki w rodzinie tak miały.
Lecz mój cień jest inny – od stóp aż do głowy –
bo nie jest niebieski… Mój cień jest RÓŻOWY!
To poruszająca historia małego chłopca, którego cień jest uparcie różowy, i choć marzy o założeniu do szkoły sukienki – bardzo obawia się reakcji ze strony kolegów i koleżanek. Czuje się inny, bo cień taty i innych chłopaków jest przecież niebieski…
Czy chłopiec znajdzie zrozumienie i wsparcie w ramionach taty?
Na co zdecdyuje się tata, żeby mu pokazać, iż każdy z nas ma swój własny cień?
Jaki finał będzie miała przygoda chłopca?
Ta historia wydarzyła się naprawdę.
Opowieść inspirowana historią synka autora, Colina, który jak główny bohater Cienia też lubi księżniczki, wróżki i rzeczy „nie dla chłopców”, a któregoś dnia pragnie przebrać się za swoją ulubioną księżniczkę Elsę… i dzięki wsparciu swojego taty, spełnia to marzenie!
Chcę tylko, by mój syn wiedział, że zawsze znajdzie się ktoś, kto go wspiera. Ktoś, kto kocha go trochę bardziej. Bycie sobą może wydawać się przerażające, ale kiedy znajdzie odwagę, by być tym, kim chce być, to chcę, by wiedział, że jesteśmy tuż za nim.
„Mój cień jest różowy to piękna i wzruszająca rymowana opowieść o tym, co niektórzy niesłusznie nazywają ideologią. A to jest przecież bardzo delikatna materia, na którą składają się takie kwestie jak tożsamość, różnorodność i akceptacja samego lub samej siebie.
I akceptacja inności w sobie i w innych, o której trzeba umieć rozmawiać także z dziećmi. Scott Stuart to potrafi”.
Michał Rusinek, tłumacz o bardzo kolorowym cieniu
Kogo wzruszyła historia, a kto poryczał się przy lekturze „Mój cień jest różowy”?
Dzisiaj jednak mamy już na szczęście inne czasy i przyszedł moment, by zmienić lektury, zastąpić je tymi, które dają dzieciom szansę na poczucie, że ktoś mówi właśnie do nich, a nie obok lub nad nimi.
W księgarniach znajdziecie książki, które mówią o tym, że dzieci mogą być raz księżniczką, a raz kierowcą resoraków (jestem już dziaders i piszę to jednak z drżeniem, że już nikt się nie bawi resorakami), a rolą dorosłych jest opieka i mądre wsparcie.
Książki takie jak „Mój cień jest różowy” dają nadzieję na to, że życie choć trochę może być różowe.
No dobra, napiszę to – poryczałem się przy lekturze. Mam nadzieję, że będziemy ryczeć nad nią zbiorowo.
Wojciech Szot/Zdaniemszota.pl
Dziękujemy za mądrą, dowcipną i wzruszającą książkę.
Historia o chłopcu, który poszedł do szkoły w spódnicy i jego niezwykłym ojcu, daje dzieciom siłę i odwagę do tego, by w podejmowaniu decyzji i wyborów pozostawały sobą – niezależnie od panujących konwenansów. A dla rodziców jest inspiracją, by byli pierwszymi, którzy wspierają dzieci, nie tymi, którzy je krytykują. Ta pięknie zilustrowana książka, w znakomitym tłumaczeniu Michała Rusinka, to lektura obowiązkowa dla dzieci, rodziców, wnuków i dziadków.
Michał Żebrowski
Nie chciałabym, żeby ta książka miała łatkę „książki o LGBT”, żeby zawęziła się do dyskusji o transpłciowych dzieciach.
Bo dla mnie ta książka to coś więcej – historia o bezwarunkowej miłości, o poszukiwaniu tego, kim jestem. Wyobrażam sobie chłopca w klasie sportowej, który nie lubi piłki, a woli książki… On też się tu odnajdzie.
Kasia Karaim, Ładne Bebe
Dla kogo tę książkę zrobiłam? Nie będę ukrywać, że przede wszystkim dla moich dwóch synków.
Starszy Franciszek, miał zaledwie dwa lata jak się dowiedział, że no właśnie chłopaki nie płaczą i się nie mazgają, oraz że jak to chłopczyk z długimi włosami. Młodszy Tadzinek musi się tłumaczyć, że marzy mu się na urodziny syrenka Barbie z koniecznie odczepianym ogonkiem. Myślałam też o Stasiu z przedszkola chłopaków, który kocha Elsę i lubi bawić się w księżniczki (Tadziu mu towarzyszy, jest jego myszką; księżniczka i myszka, lepszej zabawy nie widzieliście) i o Jeremim, który uwielbia sukienki, i miał to szczęście, że jeszcze nikt mu nie powiedział, że to coś dziwnego.
Myślałam o każdym chłopcu, który usłyszał, że jego emocje i potrzeby nie mają znaczenia, bo chłopcy nie płaczą, bo chłopcy tym się nie bawią, tak nie wyglądają, tak nie kochają.
I o każdej dziewczynce, która dowiedziała się, jak dziewczynka winna się zachowywać, co jej przystoi, i jak się siedzi, i gdzie jej miejsce, bo przecież nie w NASA.
O każdym dziecku, które boi lub wstydzi się własnego cienia.
Paulina Tracz, redaktorka w Znaku Emotikon