Kup
teraz!
Okładka książki: Swiftowie
Kup teraz!   49,99zł 34,99zł
Idealna powieść dla fanów Rodziny Addamsów i Serii niefortunnych zdarzeń! Spooky story z prawdziwego zdarzenia! Przezabawna zagadka kryminalna przepełniona mrocznymi przygodami.
Okładka książki: Swiftowie

Dziwaczna rodzina – poznajcie Swiftów

Jest piękny majowy poranek, a rodzina Swiftów właśnie uczestniczy w pogrzebie arcyciotki Schadenfreude. Wszystkiemu przygląda się krytycznym okiem… sama ciotka. Według niej pogrzeb powinien wyglądać jak ślub, tylko do góry nogami. Dlatego Swiftowie ćwiczą. Mowy pogrzebowe, procesję przez cmentarz i dźwiganie trumny.

Taaak, to nie jest zwykła rodzina. Bo w której innej każdy jej nowy członek w dniu narodzin otrzymuje imię wybrane przez matkę na chybił trafił ze Słownika Rodu? Imię pieczętuje los jego nosiciela. I ląduje od razu na tablicy nagrobnej. W końcu martwym jest się dłużej niż żywym.

Breweria Swift jest specjalistką od awantur i wybryków, znawczynią wszystkich tajemnych przejść i zakamarków i właśnie szykuje się do wielkiego zjazdu rodzinnego.

Tego dnia jak co roku wszyscy Swiftowie będą poszukiwać dawno zaginionego skarbu prawuja Zdrożnego. Tym razem jednak dzieje się coś nieoczekiwanego – ktoś zrzuca ze schodów ciotkę Schadenfreude!

 

Przeczytaj fragment:

Dawno temu, w czasach rajtuzów i kaftanów, każde dziecko w rodzinie Swiftów otrzymywało imię Mary lub John. Było to wielce niepraktyczne podczas posiłków, bo kiedy ktoś prosił Johna o podanie ziemniaków, po półmisek natychmiast sięgało dziesięć rąk, dlatego Mary Swift XXXV zainicjowała tradycję nadawania dzieciom imion przy użyciu Słownika Rodu. Pomysł się przyjął, a rodzina Swiftów kwitła.

Breweria nie pamiętała dnia swoich narodzin, ale umiała to sobie dokładnie wyobrazić: sala w szpitalu, pielęgniarki, matka, zmęczona i uśmiechnięta, ojciec poprawiający jej poduszki. Wyobrażała sobie także siebie samą, owiniętą jak orzeszek, już wtedy z burzą rudych włosów szalejącą na głowie. Wyobrażała sobie Słownik, co było o tyle łatwiejsze, że patrzyła na niego właśnie w tej chwili: na pradawną, obitą w skórę, monstrualną księgę, pękającą w szwach od stron ze skóry cielęcej, pergaminu i papieru, pełną wpisów wydrukowanych wyraźną, nowoczesną czcionką, napisanych chwiejnie na maszynie oraz nabazgranych odręcznie, niedzisiejszym charakterem pisma z długimi literami s, które wyglądają jak f.

Na pewno Słownik wniesiono, położono na łóżku (Breweria wyobrażała sobie skrzywione miny zdegustowanych pielęgniarek), a potem matka Brewerii otworzyła go na przypadkowej stronie. Zrobiła to z zamkniętymi oczami. Przesunęła palcem po stronie i zatrzymała się na słowie (wraz z towarzyszącą mu definicją), które miało się stać imieniem jej dziecka.

[…] Według tego napisu już zawsze miała zastawiać pułapki i sprawiać kłopoty. Nawet jeśli lubiła swoje imię (a lubiła) i nawet jeśli do niej pasowało (a pasowało), to wolałaby, żeby najpierw zapytano ją o zdanie, zanim to imię przylgnęło do niej na całe życie.

Zapisz się na nasz newsletter!
Wtedy na pewno nie ucieknie Ci żadna ciekawa książka dla dzieci 🙂

Nasza strona korzysta z plików cookies. Mamy nadzieję, że lubisz ciasteczka tak jak książki. 🙂

My, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak sp. z o.o., wraz z naszymi partnerami przechowujemy i uzyskujemy dostęp do informacji na Twoim urządzeniu z wykorzystaniem plików cookie. Niektóre z plików cookie służą do przetwarzania danych osobowych w celach analitycznych oraz reklamowych. Aby wykonać te czynności, wymagana jest zgoda użytkownika, którą można przekazać za pośrednictwem opcji banera. Szczegóły opisujemy w naszej polityce prywatności.