Lukrecja rusza w świat
Anne Goscinny
Nadchodzą wielkie zmiany i to nie wróży nic dobrego!
W sekundę mój cały świat legł w gruzach… Chyba tylko babcię Scarlett ucieszył niespodziewany wypad do restauracji w środku tygodnia. Grzegorz, mój ojczym, zaprosił nas wszystkich na obiad i ogłosił, że dostał awans. Mam się cieszyć? Nigdy w życiu!
Nowe stanowisko oznacza przeprowadzkę… na drugi koniec Francji! To jakaś totalna katastrofa: nowy dom, nowa szkoła, a przede wszystkim – bolesne rozstanie z najlepszymi przyjaciółkami – Linami! Zrobię wszystko, żeby do tego nie dopuścić… Zwłaszcza że do naszej paczki dołączyła ostatnio nowa fajowa dziewczyna – Simone. Nie mogę ich stracić.
I wiecie co? Chyba czas na zmiany na głowie. Już nie jestem przecież mała, a ten mój warkocz jest jakiś dziecinny. Chyba że…
Ciężko to wszystko ogarnąć!
O autorce
Anne Goscinny, córka René Goscinnego, stworzyła współczesną serię dziewczyńskich przygód, które zilustrowała Catel.
Pokolenie Mikołajka dorosło, więc czas na nowe: pokolenie Lukrecji!
Dotychczasowych pięć tomów zostało docenionych przez czytelników, o czym świadczą nominacje do tytułu najlepszej książki dziecięcej 2019 roku w plebiscytach Empiku i Lubimy Czytać.
Przeczytaj fragment pierwszego rozdziału:
„Mój dom stanowi część mnie. Nigdy nie znałam innego. Rodzice mieszkali w nim, zanim się urodziłam, a potem, kiedy w życiu mamy zjawił się Grzegorz, nie zmieniliśmy go. Po narodzinach Wiktora niedaleko zamieszkała Scarlett. Znając ją, pewnie powiedziała coś w stylu: „Kochani, zamieszkam bliżej, żeby móc opiekować się wnukami”. A mama pewnie pomyślała: „Niedługo to twoje wnuki będą się opiekować tobą!”. To moja dzielnica. Lubię słowo „dzielnica”. Idealnie oddaje to, co myślę. Gdybym musiała stąd odejść, zostawiłabym tu połowę serca.
Wszyscy sklepikarze mnie znają, zwłaszcza piekarz, do którego zawsze zaglądałam po słodycze. Mimo że jestem już duża i wolę jeść warzywa, czasem zdarza mi się kupić przypadkiem jedną lub dwie paczki cukierków. Lubię te w kształcie truskawek i prawoślazowe misie.
Pan z kiosku, gdzie często kupuję gazetę dla Grzegorza, też dobrze mnie zna. Nazywa mnie Lulu. Jednego dnia powiedział mi: „Czy Lucyna to nie za poważne imię dla dziewczynki w twoim wieku?”. Bardzo jest dziwny. Moi rodzice w życiu nie wy‑ braliby tak starodawnego imienia.
Gdy dostałam Madonnę, przedstawiłam ją w całej dzielnicy. I teraz czasem pan z warzywnia‑ ka odkłada dla mojego żółwia pomidorki koktajlowe, bo tak bardzo mu się spodobał. Obok Ma‑ donny naprawdę nie można przejść obojętnie. Tego ranka, kiedy wkładałam kurtkę przed wyjściem do szkoły, Grzegorz oświadczył, że na kolację zabiera nas wszystkich do restauracji. – Ale przecież to nie sobota! – zdziwiłam się. – Wiem – on na to. – Ale chciałbym coś ogłosić”.
Fragment pochodzi z rozdziału „Przeprowadzka” (Anne Goscinny, „Lukrecja rusza w świat”, Kraków 2020).
W świat Mikołajka wkraczają dziewczyny! Świat Lukrecji to świat #girlspower.