Nowe przygody Paddingtona
Michael Bond
Paddington dostał bardzo poważnie wyglądający list. Tuż po jego otrzymaniu miś zaczął się dziwnie zachowywać – po śniadaniu zapomniał nawet poprosić o dokładkę! Zamykał się w swoim pokoju, by godzinami studiować grube encyklopedie.
Gdy pewnego wieczoru państwo Brownowie włączyli telewizor, zaniemówili ze zdziwienia. Bo czy to normalne, że niedźwiedź bierze udział w teleturnieju telewizyjnym? I odpowiada na pytania z matematyki?
Dla wszystkich, którzy mają misia w sercu.
A szczególnie dla dzieci w wieku 4+.
W serii ukazały się:
„Miś zwany Paddington”
„Jeszcze o Paddingtonie”
„Paddington daje sobie radę”
„Paddington za granicą”
Miś Paddington nie musi szukać przygód. One przyklejają się do niego jak marmolada do łapek.
Przeczytaj fragment z książki:
Pani Bird nigdy nie była zbyt zadowolona, gdy Paddington na dłużej znikał jej z oczu, a jego zainteresowanie ogrodnictwem trwało już na tyle długo, że zdołało ją poważnie zaniepokoić. Jednak nawet ona musiała przyznać, że od jakiegoś czasu pod numerem trzydziestym drugim przy Windsor Gardens panował błogi spokój, a sprawy toczyły się
swoim zwykłym trybem. Wszystko zaczęło się tego dnia, kiedy Paddington wrócił do domu z targowiska, dźwigając pod pachą olbrzymią paczkę. Zawierała ona zestaw nasion kupiony okazyjnie za sześć pensów. Interes wydawał się tak doskonały, że pan Brown z ochotą zgodził się podarować misiowi grządkę w kącie ogrodu. Przez kilka następnych dni niezwykle zajęty Paddington z poważną miną segregował nasiona i układał je na kupki według wielkości, pilnie sprawdzając, czy żadne nie przyczepiło
mu się do łapy. W końcu dzieło zostało ukończone, a wszystkie ziarenka wysiane.
Jedynie pani Bird nie ukrywała złych przeczuć. – Jeżeli nasiona nie wzejdą, biada temu człowiekowi ze sklepu – zauważyła, gdy tylko spostrzegła, że cena zestawu została obniżona, chociaż i przedtem nie była specjalnie wysoka. – Już widzę, co się będzie działo. Jednak obawy pani Bird nie sprawdziły się i po mniej więcej dwóch tygodniach zaczęły kiełkować pierwsze nasionka. Nie minęło wiele czasu, a cała „Grządka Paddingtona” zapłonęła tyloma barwami, że przynosiło to wstyd reszcie ogrodu.