Paddington się krząta
Michael Bond
Nikt nie zna się na marmoladzie tak jak Paddington. Nic więc dziwnego w tym, że miś miał zostać gościem specjalnym w fabryce tego przysmaku. Niedźwiadek spodziewał się uroczystego powitania na czerwonym dywanie, a tymczasem… kazano mu szorować klejące się od brudu beczki. Gdyby nie to, że Paddington wpadł wcześniej do rynsztoka, ten wieczór potoczyłby się zupełnie inaczej.
Paddington to niezwykły przyjaciel twojego dziecka.
Mały niedźwiadek o wielkim sercu. Wielbiciel marmolady, dobrych manier i przygód!
Opowieści o nim to klasyka brytyjskiej literatury dziecięcej w najlepszym wydaniu. Seria przetłumaczona na ponad 30 języków, która już od przeszło 60 lat rozgrzewa serca maluchów i pokazuje, że gafy zdarzają się nawet najlepszym. I misiom, i dzieciom.
Dla wszystkich, którzy mają misia w sercu.
A szczególnie dla dzieci w wieku 4+.
W serii ukazały się:
„Miś zwany Paddington”
„Jeszcze o Paddingtonie”
„Paddington daje sobie radę”
„Paddington za granicą”
„Nowe przygody Paddingtona”
Przeczytaj fragment z książki:
Paddington przyjrzał się sobie ze smutkiem. Futerko, które jeszcze chwilę temu było czyste i lśniące jak nowa szczotka, teraz pokrywała gruba warstwa kurzu, a gdzieniegdzie widniały także ohydne plamy oleju. Najgorsze było jednak to, że chociaż w jednej łapie wciąż trzymał walizkę, w drugiej nie trzymał nic. – Moje zaproszenie wpadło do kratki ściekowej! – wykrzyknął z rozgoryczeniem. Taksówkarz wsiadł do samochodu. – Kiepski mamy dzień, co? – powiedział ze współczuciem. – Na pana miejscu jak najszybciej poszedłbym tam, gdzie pan idzie, zanim jeszcze coś się panu
przytrafi. Paddington podziękował taksówkarzowi za poradę i pośpieszył ulicą w stronę imponującego budynku, obok którego stał wielki, podświetlany słoik. Gdy podszedł bliżej, kilka razy pociągnął nosem. W powietrzu unosił się silny zapach marmolady oraz co najmniej dwóch gatunków dżemu, więc Paddington przyspieszył kroku. Po chwili znalazł się koło budki przy bramie. Stał tam jakiś mężczyzna w mundurze.
Człowiek ten zmierzył Paddingtona wzrokiem od stóp do głów. – Nie poszukujemy obecnie żadnych niedźwiedzi do pracy – powiedział surowo. – Obok jest fabryka lodów. Tam trzeba spytać. – Nie przyszedłem w sprawie pracy – powiedział
kategorycznym tonem Paddington i spojrzał na mężczyznę srogim wzrokiem. – Przyszedłem spotkać się z sir Huntleyem Martinem. – O, na pewno – powiedział portier. – A kim pan niby jesteś? Jego ekscelencją lordem Utytłanym?– Lordem Utytłanym? – powtórzył Paddington. – Nie jestem żadnym lordem. Jestem Paddington Brown.
– A przeglądał się pan ostatnio w lustrze? – spytał portier. – Może i lordem pan nie jest, ale utytłany jest pan na pewno. I pewnie zostawił pan swojego jaguara za rogiem, co?
– Mojego jaguara? – powiedział zdumiony Paddington. – Nie przyprowadziłem ze sobą żadnego zwierzęcia. Nauczono mnie, żeby nie zabierać drapieżników na przyjęcia.