Za co pokochaliśmy Mikołajka?
Za to, że mówi własnym głosem!
Goscinny dokonał rzeczy niebywałej i doskonale oddał świat widziany oczami dziecka. Książki czyta się jak dziecięcy pamiętnik. Dobrze rozpoznacie tę nieco chaotyczną, ale przeuroczą manierę mówienia i przeżywania świata.
-
Na przykład, rzeczowe opisy:
Rosół to nasz opiekun. On zawsze ma się na baczności, jak widzi nas razem, a ponieważ stale jesteśmy razem, bo fajna z nas paczka, więc Rosół przez cały czas musi mieć się na baczności.
-
Trafne obserwacje rzeczywistości dorosłych:
Wszyscy ojcowie są podobni – okropnie błaznują, a jeśli się na nich nie uważa, łamią rowery i robią sobie krzywdę.
Wczoraj czułem się doskonale, najlepszy dowód, że zjadłem całą furę karmelków, cukierków, ciastek, frytek i lodów; a w nocy, zupełnie nie wiem dlaczego, ni stąd, ni zowąd, bardzo się rozchorowałem.
-
Albo filozoficzne refleksje:
Najgorsze jest to, że w życiu trzeba pomyśleć, a jak człowiek pomyśli, to czasem i tak jest źle.
Humor książek budują w równym stopniu rysunki Sempègo, którego lekka kreska wyczynia cuda z historiami Mikołajka. Gwarantujemy, że wiele razy w czasie czytania zobaczycie na rysunkach palec swojego chichoczącego dziecka!
Mikołajek jest autentyczny
Jego historie są krótkie, anegdotyczne i świetnie nadają się do wieczornego czytania. Błyskawicznie odnajdą w nich cząstkę siebie tak dzieci przeżywające męki i katusze pierwszych lat szkoły, jak i dorośli, doświadczani w tym samym czasie mękami rodzicielstwa. Lekarstwem na trudności jest empatia – dostrzeżenie i poznanie perspektywy drugiej strony, ale przede wszystkim – humor.
Mało jest książek, które potrafią zbudować równie silną więź dorosłego z młodym człowiekiem. Pokiwają na to głowami przekonani rodzice.
A że dzieciaki rozrabiają? A kto z nas w życiu nie rozrabiał?
Pokazanie w krzywym zwierciadle psot i tarapatów, w jakie wpadają bez przerwy małe łobuziaki (wraz z ich skutkami) pozwala dzieciom nabrać dystansu do siebie samych – i daje o wiele lepsze efekty, niż „nie, bo nie”.